Pomógł: 21 razy Dołączył: 16 Sie 2006 Posty: 1693 Skąd: Kraków
Wysłany: Czw Mar 26, 2009 1:02 pm
To ja chyba będę jednym z niewielu, którzy skrytykują 300 - po twórcy Sin City spodziewałem, się o wiele więcej. Otrzymałem natomiast dosyć nudny film wojenny w komiksowej oprawie (tak, twórcy efektów wizualnych momentami przesadzili z gradientem ). Spodziewałem się czegoś bardziej historycznego - otrzymałem natomiast dosyć nudną i całkowicie bezsensowną "sieczkę", z której nie można wynieść żadnych wartości - warto obejrzeć jedynie w kinie lub gdy się ma 42 calową plazmę i dobre nagłośnienie Polecam również na imprezy, w samotności jednak okazuje się to mało ambitnym kinem... a szkoda.
Otrzymałem natomiast dosyć nudny film wojenny w komiksowej oprawie (tak, twórcy efektów wizualnych momentami przesadzili z gradientem ). Spodziewałem się czegoś bardziej historycznego
Pomógł: 21 razy Dołączył: 16 Sie 2006 Posty: 1693 Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Mar 27, 2009 10:54 pm
Klemens napisał/a:
Zarzucasz "komiksowość" ekranizacji komiksu?
Nie Dla porównania - Sin City - również na podstawie komiksu (genialnego komiksu ), a tak komiksowe jak 300 nie było - nie mówie tu broń boże o typowym "komiksowym" wydźwięku jako, że taki był, ale film był jednak nieco poważniejszy i...tak jak jak mówię nie "walił" tak po oczach tym gradientem
A co powiecie na Ciekawy Przypadek Benjamina Buttona? Osobiście byłam pozytywnie rozczarowana po jego obejrzeniu. Spodziewałam się kolejnego kiczu z plastikowym aktorem, lecz film okazał się naprawdę wart obejrzenia
opis filmweb:
"Urodziłem się w okolicznościach niezwykłych." - i tak też zaczyna się "Benjamin Button", adaptacja klasycznej noweli F. Scotta Fitzgeralda z lat dwudziestych XX wieku o człowieku, który przychodzi na świat jako osiemdziesięciolatek i stopniowo młodnieje. O człowieku, który – podobnie jak my wszyscy – nie potrafi zatrzymać upływu czasu. Jego osobistą historię, osadzoną w Nowym Orleanie, śledzimy od końca I Wojny Światowej w 1918 roku aż po XXI wiek, przeżywając jego los równie niezwykły, jak bywa los każdego człowieka. Wyreżyserowany przez Davida Finchera, z Bradem Pittem, Cate Blanchett, Tildą Swinton, Taraji P. Henson, Jasonem Flemyngiem, Eliasem Koteasem i Julią Ormond w rolach głównych, film "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" jest w istocie opowieścią podróżnika w czasie, o ludziach i o miejscach, które napotyka, o odnalezionych i utraconych miłościach, o radości życia i smutku śmierci, a także o tym, czego czas nie zmienia.
Spodziewałam się kolejnego kiczu z plastikowym aktorem, lecz film okazał się naprawdę wart obejrzenia
Ja w największym szoku byłem, gdy odkryłem, że Pitt grał Benjamina od samego początku - brawa tak dla niego, jak i dla charakteryzatorów!
Wczoraj obejrzałem "Gran Torino" Eastwooda - rzekłbym, iż to jego najsłabszy film w ostatnich latach (choć zaznaczam, iż nie widziałem "Oszukanej"), ale w żadnym razie nie znaczy to, iż słaby. Po prostu dla mnie Clint jest obecnie najlepszym hollywoodzkim reżyserem i po każdej jego produkcji spodziewam się oscarowego dania.
Jeśli Klemens poruszył Temat azjatyckiego kina, to strasznie polecam filmy Akiro kurosawy. Znakomitego japońskiego reżysera. W 25% Jego filmy sa psychologiczne ale warto obejrzeć.
Pomógł: 21 razy Dołączył: 16 Sie 2006 Posty: 1693 Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Kwi 03, 2009 8:29 am
bobinhool napisał/a:
W 25% Jego filmy sa psychologiczne ale warto obejrzeć.
Nie wszystkie Dwa jego najsłynniejsze filmy - Ran oraz Siedmiu Samurajów to filmy czysto historyczne z dosyć sporymi elementami oblężniczymi. Co nie zmienia faktu, że jest to genialny reżyser i przynajmniej te dwa, wymienione przeze mnie dzieła pozwinny zostać oglądnięte - no bo skoro wstydem jest oglądnąć Siedmiu Wspaniałych, a nie zobaczyć jego pierwszej wersji, którą było właśnie dzieło Kurosawy.
To ja może trochę klasyki (choć dla mnie nowej- troche wstyd przyznać ) polecę.
Pierwsza propozycja to świetny film noir Carola Reeda "Odd man out" ("Niepotrzebni mogą odejść" jak nie do końca trafnie przetłumaczono na polski), po jego obejrzeniu byłem w szoku, że jest on tak mało znany- mimo że ma przecież wszelkie znamiona filmu kultowego a przy tym cechuje się sporą głębią, poruszając choćby temat ludzkiej obojętności (może zresztą to ostatnie było samobójem dla popularności).
Druga to niesamowity "Videodrome" Cronenberga z chyba życiową rolą Woodsa. Momentami można się zastanawiać jakie narkotyki podsunęły Cronenbergowi pomysł na dzieło Pozytywne zaskoczenie dla mnie zwłaszcza, że widziałem kilka jego produkcji z późniejszych czasów i raczej nie zrobiły one na mnie zbyt dobrego wrażenia (może poza "Historią przemocy")
I po trzecie bardzo spodobała mi się widziana przeze mnie ostatnio adaptacja Gaimana a mianowicie "Stardust". Naprawdę fajnie zrobiony film zachowujący aurę baśniowości. No i te role Michelle Pfeiffer i Roberta de Niro
[ Dodano: Nie Kwi 05, 2009 11:58 pm ]
A pełną wersję tego filmu chętnie bym zobaczył
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum